Ponad 70 Polaków od połowy września strajkuje w przetwórni ryb na wyspie Sotra w okolicach Bergen, domagając się poprawy warunków pracy. Protest wsparły norweskie związki zawodowe, a w Polsce NSZZ "Solidarność"."Domagamy się od pracodawcy podpisania układu zbiorowego, czyli dostosowania warunków pracy do przepisów obowiązujących w Norwegii" - powiedział PAP jeden ze strajkujących Krzysztof w firmie Norse Production Polacy zdecydowali się na protest, gdy pracodawca zmienił na ich niekorzyść rotacyjny system pracy. Jak twierdzą, byli zmuszani nawet do 17-godzinnego dnia pracy. Według strajkujących nieprawidłowości w zarządzaniu firmą potwierdziła kontrola norweskiej inspekcji Norse Production jest zarejestrowana w Kołobrzegu oraz w miejscowości Skogsvag w okolicach Bergen, a jako pośrednik świadczy usługi dla norweskiego koncernu rybnego Sekkingstad dyrektora Norse Production Toma Lerberga, który wypowiedział się w lokalnej gazety "Bergensavisen", podpisanie układu zbiorowego będzie oznaczać dla jego firmy poważne konsekwencje finansowe. "Jeśli pracownicy otrzymają normalne godziny pracy, stracimy elastyczność i gwałtownie wzrosną koszty pracy" - uważa Jedlikowski oraz jego koledzy uważają jednak, że pracodawca nie chce wziąć odpowiedzialności za ewentualne przestoje w pracy. "Koszty utrzymania w Norwegii podczas oczekiwania na pracę są ogromne" - twierdzi o strajku Polaków, którzy stanowią większość 120-osobowej załogi, szybko rozeszła się po całej Norwegii. Wsparcie okazało im kilkanaście związków zawodowych, a nawet firma współpracująca z Norse Production, która domaga się od niej zakończenie Polacy otrzymali pomoc także z Polski, od NSZZ "Solidarność". "Dzięki kampanii +Solidarności+ możemy przestrzec Polaków przed firmą Norse Production, która wciąż rekrutuje ludzi. Ostatnio otworzyła ona nawet biuro na południu Polski" - powiedział czwartek ma dojść do kolejnych rozmów między strajkującymi a pracodawcą z udziałem niezależnego mediatora. Polacy są zmęczeni przedłużającym się protestem, ale dzięki temu, że zapisali się do norweskiego związku zawodowego przemysłu rybnego, otrzymują wsparcie finansowe z centrali związkowej.
Polacy w Norwegii 🇳🇴. Zapraszamy do najwiekszej spolecznosci Polakow w Norwegii na Facebooku! Codziennie nowe porady, oferty i ogłoszenia. Zachecamy do zapraszania znajomych 24 lipca 2022, 8:00 Oglądasz Tokio. Lekkoatletyka: Polska sztafeta 4x400 m mężczyzn...Tokio. Lekkoatletyka: Polska sztafeta 4x400 m mężczyzn...Polska sztafeta 4x400 m mężczyzn wygrała swój bieg kwalifikacyjny i awansowała do olimpijskiego więcej wideo »Tokio. Lekkoatletyka: cały bieg Polek po srebrny medal w...Tokio. Lekkoatletyka: cały bieg Polek po srebrny medal w...Tokio. Lekkoatletyka: cały bieg Polek po srebrny medal w sztafecie 4x400 mzobacz więcej wideo »Tokio. Lekkoatletyka: cała ceremonia dekoracji sztafety 4x400... Video: Eurosport Tokio. Lekkoatletyka: cała ceremonia dekoracji sztafety...Tokio. Lekkoatletyka: cała ceremonia dekoracji sztafety 4x400 kobietzobacz więcej wideo »Tokio. Lekkoatletyka: Polska sztafeta 4x400 udekorowana... Video: Eurosport Tokio. Lekkoatletyka: Polska sztafeta 4x400 udekorowana...Tokio. Lekkoatletyka: Polska sztafeta 4x400 udekorowana srebrnym medalemzobacz więcej wideo »Tokio. Lekkoatletyka: rozmowa ze srebrnymi medalistkami w... Video: Eurosport Tokio. Lekkoatletyka: rozmowa ze srebrnymi medalistkami w...Tokio. Lekkoatletyka: rozmowa ze srebrnymi medalistkami w sztafecie 4x400 mzobacz więcej wideo »Polacy, podobnie jak w Tokio awansowali do finału sztafety 4x400 m Foto: Getty Images | Polacy awansowali do finału sztafety 4x400 m w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Eugene. Biało-Czerwoni zajęli trzecie miejsce w drugim biegu eliminacyjnym. Po niespodziewanym braku awansu Polek do finału sztafety 4x400 m, humory kibicom poprawili mężczyźni. Polacy pobiegną w finale lekkoatletycznych mistrzostw świata w zawodniczki w sztafecie 4x400 m. Srebrne medalistki olimpijskie z Tokio zajęły dopiero piąte miejsce w drugim biegu Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan, Kinga Gacka i Małgorzata Hołub-Kowalik osiągnęły czas Natalia Kaczmarek i Anna Kiełbasińska nie wystartowały, żeby oszczędzać siły na start w biegu polska ekipa złożyła protest w związku z nadepnięciem przez Kanadyjkę na stopę Małgorzaty Hołub-Kowalik. Dwie instancje sędziów odrzuciły go jednak i Biało-Czerwone nie powalczą o na plusZupełnie inny humor polscy kibice mieli po występie męskiej sztafety. Biało-Czerwoni w składzie: Maksymilian Klepacki, Karol Zalewski, Mateusz Rzeźniczak i Kajetan Duszyński osiągnęli czas zajmując trzecie miejsce w drugim biegu Może z boku to fajnie to wyglądało, ale bieg nie był łatwy - powiedział po eliminacjach Karol zostali wyprzedzeni przez Belgów ( i Czechów ( którzy poprawili rekord USA w składzie: Elija Godwin, Vernon Norwood, Bryce Deadmon, Trevor Bassitt miała najlepszy wynik w eliminacjach - Biało-Czerwoni zostali sklasyfikowani na szóstej do finału wywalczyło osiem sztafet: po trzy najszybsze z każdego biegu oraz dwie z najlepszymi czasami. Oprócz Polaków w finale wystartują Amerykanie, Japończycy, Jamajczycy, Belgowie, Czesi, Francuzi oraz reprezentanci Trynidadu i bieg męskich sztafet 4x400 m rozpocznie się w poniedziałek o godz. czasu polskiego. Autor: fira / Źródło: PAP Zobacz równieżMiły gest Lewandowskiego. Każdemu wręczył taki sam prezentHit w Monako na remis. Wysoka wygrana Benfiki Mecze trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Zespół Polaka dalej od Ligi Mistrzów Przegrał w pierwszym meczu trzeciej rundy kwalifikacji. "Jeszcze wczoraj myślałem: odpocznę sobie" Ackermann specjalistą od wygranych w Tour de Pologne. Niewiadoma: chcę koszulki mistrzyni świata Historyczną edycję Tour de France Femmes ukończyła na trzeciej pozycji. "Trudne i emocjonalne" pożegnanie Lewandowskiego. Nieprzyjemne okrzyki na koniec Robert Lewandowski ma za sobą ostatnią już wizytę w siedzibie Bayernu Monachium. Osaka wraca na kort i do współpracy z ojcem - Chciałam sprowadzić tatę z powrotem, ponieważ on zawsze każe mi myśleć nieszablonowo - przyznała japońska tenisistka. Kubot na podbój Ameryki z zaskakującym partnerem Zagra w parze z tenisistą dużo bardziej znanym z występów w grze pojedynczej. Venus Williams wróciła niemal po roku. "Byłam trochę zardzewiała" Nie tak miał wyglądać jej wielki powrót do rywalizacji singlowej. Koronawirus na Tour de Pologne. Cały zespół wycofał się z rywalizacji Kolarze grupy Alpecin-Deceuninck nie wystąpią już w tegorocznym wyścigu. Był niepokonany przez osiem lat. Aż wypadł poza podium Adam Peaty zajął odległe - jak na swoje możliwości - miejsce. Zawieszony za doping. Tenisista mocno zdziwiony Andrej Martin z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego. Koszulka Świątek do wymiany. "Teraz trzeba to wyczyścić" Polska tenisistka szlifuje formę przed turniejami na kortach twardych. Thurnbichler zdecydował. Bez liderów kadry w Courchevel W niedzielnych zawodach Letniego Grand Prix w skokach narciarskich.Tylko w Norwegii Stowarzyszenie Pilotów wezwało do strajku 254 pilotów, a organizacja Parat 148. Strajk pilotów SAS. Według sondażu przeprowadzonego przez dziennik VG strajk pilotów prawdopodobnie wpłynie na 60% lotów SAS do i z norweskich lotnisk w poniedziałek, wtorek, środę i czwartek.
Znów przybił do Stavanger Dar Młodzieży. Ostatnio był tu zaledwie kilka lat temu. Stary masztowiec niczym specjalnym nie wyróżniał się wśród wielu jachtów w porcie w Stavanger. Był niczym szczególnym dla przeciętnego mieszkańca miasta. Ale nie dla mieszkańców polskiego pochodzenia. A jest ich w tym mieście około kilkunastu tysięcy. Port w Stavanger. Fot. Guillaume Baviere, źródło: Wikimedia Commons. Ilu jest Polaków w Norwegii? Tego chyba już nikt nie wie. Po wejściu Polski do struktur Unii Europejskiej, a właściwie po zliberalizowaniu ustawy o migrantach w 2009 roku, nastąpiła masowa migracja obywateli znad Wisły do kraju fiordów. Jedne dane mówią o 100 tysiącach. Inne o liczbie nawet dwukrotnie większej. Jedno jest pewne – Polaków spotkamy w Norwegii wszędzie. Warto dodać, iż tuż przed II wojną światową w Norwegii było zaledwie 40 naszych rodaków – tyle, co dzisiaj czasem mieszka w jednym domu. Dopiero lata 80. przyniosły napływ posolidarnościowej migracji politycznej, a lata 90. – popularnej w Skandynawii migracji matrymonialnej. Wspólne wycieczki chcących ułożyć sobie życie obywateli Szwecji i Norwegii, których celem było poznawanie polskich kobiet, doprowadziły do powstania chyba najtrwalszych związków w dość liberalnej rodzinnie Skandynawii. Stavanger Stavanger to miasto duże jak na norweskie realia. Jest zawsze trochę w cieniu Bergen, również położonego w zachodniej części Norwegii (Vest-Norge). Jako światowa siedziba Statoil (obecnie Equinor) zyskało sobie miano stolicy ropy naftowej. Był olej – była więc i praca, za którą przyjeżdżali do Stavanger migranci praktycznie z każdego miejsca na ziemi. Ale z Polski szczególnie. Szkoła Polska – szkoła polskich serc Polska szkoła to jest coś! Inne narodowości w Stavanger nie mają takiej placówki. Mają własne sklepy, różnego rodzaju organizacje, restauracje. Ale tak prężnie działającej szkoły nie mają! Obchodziła ona właśnie 10 lat swojej działalności – ciężkiej, ale i nadzwyczaj przyjemnej pracy: zarówno dla nauczycieli, administracji, rodziców, jak i samych uczniów. Obchody 10-lecia były uroczyste. Był konsul, generał z NATO, ksiądz. Były nagrody i medale. Polska Katolicka Szkoła Sobotnia w Stavanger – bo taka jest jej oficjalna nazwa – uczy w co drugą sobotę polskiego, historii, geografii oraz katechezy. Ma własną gazetkę i bibliotekę. Uczniowie dostają dyplomy z ocenami a nauczyciele legitymacje nauczycielskie. Zupełnie jak w Polsce – i o to właśnie chodziło. Dwie najbardziej zasłużone osoby dla szkoły to długoletni dyrektor Antoni Czajkowski i przewodnicząca zarządu Joanna Kłysz-Kałuża. – W szkole obecnie uczy się ok. 400, pod okiem 45 nauczycieli i pracowników szkolnych. Zaczynaliśmy od 35 uczniów i zaledwie 5 nauczycieli. Dziś? Zapotrzebowanie jest tak duże, że trzeba by jeszcze ze dwie szkoły otworzyć – śmieje się Joanna. Polska szkoła w Stavanger – obchody Święta Niepodległości. Źródło – Facebook. Towarzystwo Towarzystwa Polskie w Stavanger są dwa. Pierwsze to Towarzystwo Polsko-Norweskie (TPN); drugie to Stowarzyszenie (jak podkreśla Kaja Szulc-Nweke, jedna ze współzałożycieli) INorge. Towarzystwo Polsko-Norweskie zostało założone w 1982 (ale formalnie dopiero 3 lata później). Celem było krzewienie kultury narodowej na terenie Norwegii. Istnieje do dziś, ale na początku lat 90. zostało zawieszone. Reaktywowało się w 2004 – już z innymi celami: teraz liczy się głównie pomoc Polakom w Norwegii. Towarzystwem kieruje Renata Peksyk – prawdopodobnie najbardziej zaangażowana w sprawy polskie i polsko-norweskie kobieta. Udziela się w szkole, kościele, lokalnych strukturach Partii Chrześcijańskiej (KRF), gminie i oczywiście w Towarzystwie. Nowa migracja to nowe wyzwania! – Jak tu dotrzeć do wszystkich? – zastanawia sie Renata – To są dwie różne grupy: młodzież nie zna polskich tradycji, a starsi Polacy nie są zasymilowani. Czy Stowarzyszenie da radę podtrzymać tradycję? – Spójrzcie na Polonię w Stanach Zjednoczonych – mówi Renata. – Do dziś polska tradycja jest tam żywa, a są to Polacy, którzy przybyli do Ameryki ponad sto lat temu. Stowarzyszenie INorge (gra słów z norweskiego oznacza W Norwegii) jest dużo młodsze. Istnieje zaledwie 3 lata. Ideami, które przyświecały założycielkom INorge były: integracja, informacja i dobra zabawa – śmieje się Kaja. – W sumie pomysł pojawił się na placu zabaw. Zróbmy coś dla dzieci, by poczuły się jak nie na obczyźnie. Ja nie potrafię nic nie robić, więc korzystałam z zasobów, które miałam pod ręką – wspomina dalej Kaja. – Wierzyłam, i dalej wierzę, że jeśli posiadam jakąś wiedzę, która mogłaby komuś innemu ułatwić życie, to moim obowiązkiem jest dzielenie się nią. Kaja Szulc-Nweke Dwie organizacje, dwie przedsiębiorcze kobiety, jeden cel: promowanie polskości i zajęcie się integracją Polaków w nowej ojczyźnie… ale każda trochę inaczej. TPN stawia na kościół i tradycję. INorge raczej z kościołem się nie utożsamia, z tradycją bardzo, z Polską jak najbardziej. TPN organizuje dla dzieci polskich bal wszystkich świętych jako alternatywę dla Halloween, INorge bale Halloween dla wszystkich. – Dobrze dla dzieci – śmieje się Kaja. – Mogą iść na dwie imprezy, bo ich ideologia nie obchodzi. TPN organizuje Andrzejki, ogniska i występy ludowe a INorge – bal piratów i koncert Małgorzaty Ostrowskiej z Lombardu. Sytuacja jednak nie jest napięta – wręcz przeciwnie: każda z kobiet znalazła swoją niszę i każda angażuje się na swój sposób. – Uważam, że się doskonale uzupełniamy – mówi Kłysz. – Każdy ma ofertę dla innej grupy. Storhaug – takie małe Jackowo Storhaug to stara dzielnica Stavanger. Takie miasto w mieście, tuż obok centrum. W Storhaug mamy zarówno blokowiska, silosy, stare fabryki i cementownie, jak i piękne secesyjne wille i kamieniste plaże nad fiordami. Niektórzy mówią na północną część Storhaug, że to takie małe stavangerowskie Soho: pełne afrykańskich sklepików, azjatyckich take-away’ow i hipsterskich lokali. Tu znajdziemy Favoritt Mat (Ulubione jedzenie) – polski sklep z jedzeniem prowadzony przez małżeństwo Dominikę i Piotra. Można tutaj kupić pierogi, śledzie, twaróg i prawdziwą kapustę kiszoną z Polski. Nie taką jak w chińskim sklepie, w słoiku, lecz z beczki. Niedaleko sklepu Ewa – malarka – ma swoja pracownię. Obok działał polski jubiler, ale już go nie ma. Jeszcze dalej Grażka gotuje, a właściwie lepi pierogi. – Ja spełniam swoje marzenia – kwituje Grażka Skierokwoska. – A że pierogi smakują zarówno Polakom, jak i Norwegom, to je lepię. Z tego lepienia wychodzi już kilkaset pierogów dziennie, a polska restauracja bije rekordy popularności zarówno wśród lokalsów, jak i turystów z wycieczkowców, którzy za radą Trip Advisora najpierw kierują swoje kroki do Grażki. Dominika z polskiego sklepu w Stavanger Grażyna została uhonorowana za swoją działalność nagrodą Wybitny Polak w Norwegii w dziedzinie przedsiębiorczości. Kai przypadła nagroda w kategorii „Młody Polak”, Joannie i Antoniemu: tytuł „Osobowości”. – Otrzymanie nagrody a właściwie samo uzasadnienie było tak piękne, ze płakałam jak bóbr – wspomina Kaja. To chyba najważniejsze wyróżnienie dla polskich migrantów w Norwegii. Czasem myślimy, że nasze działania są niezauważalne, dopóki nie spotkamy osób nam nieprzychylnych. Ci najlepiej wiedzą co się robiło, po co i ile się na tym zarobiło. Nauczyłam się jednego – staram się nie reagować, nie denerwować się i nie zwariować. – Kaja Szulc Zdjęcie tytułowe: Wikipedia, fot. Alexey Topolyanskiy (CC0
- ዦ ሏ
- Φο վοጤωզеηጬме е